pandada pandada
175
BLOG

O politycznej poprawności. Część pierwsza - ta z Łukaszem Schrei

pandada pandada Polityka Obserwuj notkę 47
Łukasz Schreiber, prawicowy junior znany nie tylko z nazwiska, ale i z twarzy, a przede wszystkim tekstów napisał kolejny: „Prawica za nic nie musi przepraszać”, a w nim zamieścił takie rewelacje korespondujące z zawartą w tytule hardością (podkreślenia moje):


kogo obraża słowo „pedał”?

Zacznijmy od tego, czy to słowo jest w ogóle obraźliwe? Osobiście nie widzę w nim żadnego pejoratywnego zabarwienia. Dla mnie oznacza dosłownie to samo, co gej, czy homoseksualista. Wiem jednak, że jak ktoś powie „pedał” zaraz podnosi się krzyk oburzenia. Sam się z tym spotkałem, ale mnie muszę powiedzieć, że niespecjalnie to rusza. Zresztą jestem nawet skłonny nie używać słowa „pedał” jeżeli rzeczywiście komuś się tak źle ono kojarzy. Tylko na litość Boską u nas za chwilę może dojść, a na Zachodzie już doszło, że polityk na przyłapaniu powiedzenia tego słowa publicznie ma mieć zamkniętą drogę do dalszej kariery.
(...)
Sprawa używania słowa „pedał” ma zresztą w tym tekście jedynie symboliczne znaczenie. Chodzi mi o ukazanie całego problemu z polityczną poprawnością, której hasłami tak chętnie dzisiaj szermuje lewica.


Na to odpisałem w komentarzu (już nieistniejącym) coś co szło jakoś tak:
„A jeśli dla mnie pedał to nie homoseksualista, a ktoś kto linkuje do foty swego oblicza w wysokiej rozdzielczości, pedale pryszczaty?”

Konserwatywny młodzieniec odpowiedział:

@pandada

Po raz pierwszy kogoś skasowałem, ale od teraz każdy twój wpis jeżeli spróbujesz cokolwiek tu napisać będzie kasowany. Pedałem może siebie nazywać, co jak rozumiem jest zgodne z prawdą. Swoje kompleksy lecz gdzie indziej.


Okazało się, że Łukasz Schreiber potrafi być konsekwentny – jeśli chodzi o kasowanie tego, co sygnowane moim nickiem.

Mojo.risin odezwał się na to tak:

NIE-wpis pandady
(...)
czyżby pandada trafił w jakiś czuły punkt Pana Łukasza?
tak rozsiedzonego młodego człowieka jeszcze nie widziałem.


Gospodarz bloga odpowiedział:

@mojo.risin

Nie chodzi o czułe punkty, ale chociaż pozwalam na bardzo ostrą krytykę to jednak jeżeli jest chociaż trochę merytoryczna. A jeżeli ktoś mnie obraża jeszcze w taki sposób, to cóz, nikomu nie każę tu się wpisywać.


Moje odpowiedzi były szybciutko wycinane. "Młody człowiek" się zagotował, a honor postanowił chyba ratować okazując wierność jeśli nie twierdzeniu o nieobraźliwości „pedała”, to deklaracji o wycinaniu moich postów.

Zamknął mi więc drogę do dalszego komentowania jego bloga za jedno użycie słowa „pedał”. Do tego już doszło ;). Nie dziwota, ja mieszkam na Zachodzie (por. drugi podkreslony fragment).

Łukasz Schreiber nie tylko poczuł się obrażony (czym podważył wiarygodność własnych wywodów), ale też zarzucił mojej wypowiedzi brak merytoryczności. Jak najbardziej odniosłem się do meritum, do poruszonej w tekście kwestii braku ujemnego ładunku emocjonalnego w słowie „pedał” i zasygnalizowanej niechęci do politycznej poprawności. Użyłem jednak nie rzeczowego opisu a ironii podobnej do tej z dialogów sokratejskich – pozornego przyjęcia zwalczanego poglądu, aby wykazać absurdalność jego konsekwencji.
Sokrates (BTW stary pedał) uważał także, że każdy człowiek posiada wrodzoną wiedzę o świecie, zaś uczenie się polega na przypominaniu jej sobie (dusza traci pamięć podczas wcielania). Sokrates stawiał siebie w roli akuszerki – tak jak ona nie powołuje do istnienia dziecka, tak on nie dawał uczniom gotowców, lecz pomagał im, zadając kolejno pytania, w „rodzeniu” prawdziwych odpowiedzi i wyciąganiu zeń logicznych konsekwencji.

Dzięki takiej metodzie żwawiej i skuteczniej można obalać fałszywe sądy. Pozwala ona też decentryzować myślenie oponenta.
Tym razem ironia była zbyt uciążliwa dla interlokutora i dialog nie został nawiązany, co nie znaczy, że zabieg okazał się całkowitym niewypałem.

W opisanej na początku sytuacji ironicznie wszedłem w rolę przeciwnika poprawności politycznej, pogwałciłem ją i pozornie za dobrą monetę wziąłem „prawdę” o neutralności „pedała”. Pan Łukasz w obliczu konsekwencji swojej myśli okazał się być przeciwnikiem jej praktykowania.
Poszedłem dalej i wziąłem na tapetę niedoskonałości jego cery (bez tapety).
Jest to jak najbardziej politycznie niepoprawne – to lookizm, obniżanie wartości człowieka z powodu jego charakterystyki fizycznej (podobnie jak rasizm, pogarda dla rudych, niskich, pozbawionych penisa lub nogi).

Do tego „pedalstwo” skojarzyłem z umieszczaniem publicznie swojego wizerunku, a Łukasz Schreiber wielkie zdjęcie swojej twarzy zamieścił w sieci, miniaturę doń kierującą wklejając na bloga.

Nie dopisałem, chociaż jako konsekwentnie politycznie niepoprawny mógłbym, jakiejś sugestii łączącej to z lesbijsko-gejowską akcją „Niech nas zobaczą”. Nie pociągnąłem sprawy wiązania cery trądzikowej z kompleksami – w tym poczuciem seksualnej nieatrakcyjności, a stąd blisko i do „pedalstwa” i onanizmu.
Nie wytknąłem młodemu konserwatyście niemieckiego nazwiska. Rezerwy były zatem spore, polityczna niepoprawność nie ukąsiła najmocniej jak potrafi.


Wnioski.
Słowo „pedał” obraża. Polityczna niepoprawność rani, nawet (a może przede wszystkim), gdy bazuje na pewnego rodzaju prawdzie. Prawdą jest, że pan Łukasz ma (że przejdę już na politycznie poprawniejszy język) typowe dla wieku młodzieńczego niedoskonałości skóry, ale nie oznacza to, że można ten fakt wykorzystywać do uderzania w jego godność i poniżania go w oczach publiczności.

To rzekome szermowanie przez lewicę* terminem politycznej poprawności może być niekiedy wymierzone politycznie przeciw prawicy, ale nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Polityczna poprawność, empatia, dobre wychowanie (pafrancuski – sawłar wiwr) chronią przede wszystkim godność osób ludzkich. Destrukcja tych zasad, która pozornie mogłaby pomóc prawicy, może otworzyć wrota chamstwu, nazizmowi, apartheidowi i innym mieszkańcom puszki Pandory, przy których zawartość puszki mózgowej pandady to Pikuś z czerwoną kokardką.

W jednym z komentarzy pan Łukasz pisze:

Stwierdziłem jedynie, że słowo gej czy pedał się od siebie nie różnią.

Chociaż taka interpretacja tekstu Schreibera chyba mało komu mogłaby przyjść na myśl, to samo to zdanie samodzielnie głupie wcale nie jest, o czym napiszę w kolejnym wpisie (o ile mi konta nie zablokują za działalność non-PC).



*
w rzeczywistości termin „polityczna poprawność” w polskim internecie pojawia się w dużej przewadze przy okazji krytyki pojęcia w tekstach prawicowych.

-----------
Mam nadzieję, że Łukasz się nie obrazi (jeszcze bardziej), a nawet przeobrazi obrazę w namysł. A jeśli się nadobrazi, to przepraszam ( nie wyznaję maksymy, że pandada za nic nie musi przepraszać) za uczynienie go tematem wpisu i politycznie niepoprawne prowokacje.

Posługuję się czymś co złe, aby to złe zwalczać. Sam posiadam wiele fizycznych niedoskonałości. Przede wszystkim jestem kulawy. Gruby byłem jako dziecko (i teraz jestem) i politycznie niepoprawni sprawiali mi z tego powodu "trochę" przykrości. Może dlatego łatwiej mi się wczuć w położenie ofiar przemocy werbalnej.
pandada
O mnie pandada

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka